Rangun była do 2005 roku stolicą Birmy, obecnie funkcję tą pełni Naypyidaw. Jednak to zamieszkałe przez ponad 5 mln mieszkańców miasto powinno być pierwszym punktem naszej przygody w Birmie. Pierwsze wrażenia zupełnie odmienne niż po przylocie do Wietnamu czy Kambodży, zaskakuje spokój! Spacerując ulicami co krok można natknąć się na ulicznych handlarzy, którzy na zakurzonych płachtach sprzedają co tylko się da, od przekąsek po rękodzieło.
Punktem obowiązkowym zwiedzania Rangun jest oczywiście pagoda Schwedagon. To zdecydowanie najbardziej złote miejsce, jakie widziałam w swoim życiu! Pagoda liczy sobie ponad 2500 lat, wykonana jest z 11 ton czystego złota i ozdobiona 4350 18-karatowymi diamentami. I kto mi teraz powie, że Birma to biedny kraj? Wstęp oczywiście płatny, ale 8 dolarów to nic, w porównaniu z wrażeniami jakie odniesiemy z zobaczenia z bliska tego magicznego miejsca. Dla Birmańczyków jest to jedno z trzech najbardziej świętych miejsc, dlatego wchodzimy tam oczywiście boso i koniecznie musimy mieć zasłonięte ramiona i kolana. Warto o tym pamiętać, jeśli zapomnimy, to kolejne kilka dolarów będziemy musieli przeznaczyć na wypożyczenie odpowiedniego stroju. Nie bójcie się chodzić boso, podłogi i chodniki którymi spacerujemy są na bieżąco zamiatane, więc nie ma prawa znaleźć się tam żaden kamyczek czy kurz!
Po wrażeniu jakie wywarła na mnie pagoda Szwedagon, wszystko inne wydawało mi się już takie biedne, szare, mało spektakularne, co nie znaczy, że nic więcej w Rangun nie jest warte uwagi, po prostu może Szwedagon należy zostawić sobie na koniec?
Pagoda Sule, najstarsza w mieście, położona w samym centrum Rangun to kolejny obowiązkowy punkt na mapie. Nie jest już tak spektakularna i pełna przepychu ale również robi wrażenie.
Koniecznie należy udać się na spotkanie z Wielkim Buddą, a jest naprawdę ogromny! Ponad 70-cio metrowa podobizna leżącego Buddy znajduje się w Chauk Htat Gyi Pagoda. Zwiedzając to miejsce miałam wrażenie, że jest to hala w której budują ogromne figury, a potem je gdzieś przewiozą, po dłuższym zastanowieniu jednak stwierdziłam, że jak oni niby mieliby go przetransportować? Przewodnik rozwiał moje wątpliwości informacją, że to docelowe miejsce spoczynku Buddy o naprawdę gigantycznych stopach.
Nie byłabym sobą gdybym nie sfotografowała pięknych kwiatków, które znalazłam w jednej Pagód, ktoś wie co to za gatunek?
To tyle o pięknym Rangun 🙂 W następnym wpisie Bagan i Mandalay! Zapraszam już niedługo!
Śliczne miejsce aż się rozmarzyłem po obejrzeniu zdjęć.
Piękne zdjęcia z chęcią sama bym tam pojechała 🙂
Dziękuję 🙂
Kobieto miażdżysz mnie tymi zdjęciami! Pięknie 🙂
Chciałaś więcej to masz 🙂
Na żywo musi robić jeszcze większe wrażenie! Bardzo oślepia w słońcu? ;D
Bez okularów przeciwsłonecznych ani rusz 😉 A tak serio to jest bardzo błyszcząco, świecąco, po prostu 'na bogato’ 🙂
Ile złota! Toż to nawet kapiące od niego cerkwie się chowają.
Szczerze zazdroszczę podróży!