Do odwiedzenia Rumunii trzeba mnie było trochę namawiać, nie było jej na mojej liście państw do odwiedzenia w niedalekiej przyszłości i sama nie wiem skąd brała się ta niechęć. Na szczęście minęła chwilę po przekroczeniu granicy, piękne górskie panoramy, które roztaczały się przed nami właściwie cały czas sprawiły, że bardzo chętnie tam jeszcze wrócę.
Przejechać się trasą Transfogarską i wracać!
Lato 2018 rządziło się u mnie swoimi prawami i muszę przyznać, że w 90% byłam zafiksowana na samochodach. Dlatego w trakcie urlopu postanowiliśmy zwiedzić jakiś samochodowy raj. Wybraliśmy najpiękniejszą trasę Europy, a może nawet świata, czyli sławną DN7C. Oczywiście nie zawiedliśmy się, na trasie trwał właśnie event mazdy, więc minęliśmy ok 50 MX5, do tego jeszcze kilka fajnych szybkich, sportowych autek. Ale przecież nie o oglądanie aut nam chodziło, uwierzcie mi, że widoki jakie widać zza szyby samochodu zapierają dech w piersiach! Cała trasa Transfogarska mierzy 150km i na jej przejechanie trzeba przeznaczyć cały dzień, ponieważ ograniczenie prędkości wynosi 40 km/h i właściwie szybciej nie da się jechać. Do tego przystanki co 10 minut, bo tu piękny widok na drogowe serpentyny, tu najpiękniejszy widok na całe pasmo górskie, tu śliczny wodospad, a tu pasie się osiołek i wreszcie przymusowy postój ponieważ stado owiec przechodzi przez drogę, a jest ich chyba z 200! My nie przejechaliśmy całej trasy, zaczęliśmy w miejscowości Cartisoara i skończyliśmy przy zaporze tworzącej jezioro Vidraru. Podobno najpiękniejsze odcinki widzieliśmy, serpentyny które mrożą krew w żyłach zaliczone, jazda we mgle najniebezpieczniejszą górską drogą też, więc na upartego można uznać urlop za udany i wracać do domu.
Pogoda w górach lubi zaskakiwać!
I to nawet bardzo! Jakoś nie byliśmy do końca przekonani, czy to właśnie tego dnia wybierzemy się na trasę Trasfogarską, była lekka mgła, trochę padał deszcz, więc stwierdziliśmy, że po co jechać autem na ponad 2000 m.n.p.m. skoro i tak nic nie będzie widać. Ale z drugiej strony dlaczegożby nie zaryzykować? Pojechaliśmy i przez pierwsze 30km bardzo żałowałam tej decyzji, mgła nasilała się wprost proporcjonalnie do ilości i ostrości serpentyn na drodze, w pewnym momencie nie było nic widać ale nie było też gdzie zawrócić, ponieważ droga jest dość wąska i raczej pozbawiona skrzyżowań. I tak wjechaliśmy na wysokość 2034 m.n.p.m. i wjechaliśmy do mierzącego ponad 800 metrów tunelu. Po wyjechaniu z tunelu po prostu odebrało nam mowę! Zniknęła mgła i mżawka, za to pojawiło się piękne słońce! I wreszcie naszym oczom ukazały się wspaniałe pasma górskie i cudowne widoki. Pojechaliśmy więc zobaczyć zaporę, jej zdjęcia widziałam właściwie wszędzie po wpisaniu hasła Rumunia w wyszukiwarkę, więc koniecznie chciałam zobaczyć ją na własne oczy. Po kilku godzinach wracaliśmy tą samą trasą i po północnej stronie tunelu też świeciło już słońce, więc zobaczyliśmy to co przysłaniała nam wcześniej mgła i powiem, że to zdecydowanie jedne z najpiękniejszych, a może nawet najpiękniejsze górskie widoki jakie widziałam w życiu.
Zapora na rzece Ardżesz
Na mnie zrobiła duże wrażenie, ma 160m wysokości i tworzy kilkukilometrowe jezioro Vidraru. Całość wygląda naprawdę imponująco i uważam, że warto się w tym miejscu zatrzymać, wejść na punkt widokowy i podziwiać tego betonowego kolosa. W pobliżu znajduje się zamek Poenari, czyli ta prawdziwa siedziba Hrabiego Draculi, tym razem odpuściliśmy jednak jego zwiedzanie, głównie z tego powodu, że nawigacja pokazywała nam, że do miejsca naszego noclegu mamy 90km, a czas przejazdu to niemal 4 godziny 🙂
Jezioro Balea
Całą trasę Transfogarską oczywiście można przejechać samochodem ale jeśli chcecie pochodzić dodatkowo po górach, które są naprawdę piękne, to nic nie stoi na przeszkodzie! Samochód można zostawić w pobliżu jeziora Balea, które swoją drogą jest bardzo urokliwe, są tam strzeżone parkingi, stragany i restauracje z dobrym i w dość przyzwoitych cenach jedzeniem. Od jeziora odchodzi kilka szlaków, które doprowadzą między innymi do wodospadu.
Trasa Transfogarska – informacje praktyczne
Drogę wybudowano w latach 1970 – 1974, z rozkazu Nicolae Ceausescu. Do tego celu zużyto ponad 6 mln ton dynamitu, a przy jej budowie oficjalnie zginęło 40 osób. Droga miała mieć znaczenie strategiczne, czyli ułatwić przemieszczanie się wojsk w razie inwazji ZSSR, jednak jak było naprawdę, tego nie wiadomo. Droga w całości jest asfaltowa, do tego nawierzchnia systematycznie jest wymieniana, więc jest w naprawdę dobrym stanie i nie ma zagrożenia, że na jakiejś dziurze urwiemy koło. Pomijając fakt, że miejscami jest dość stromo i kręto, jedzie się bardzo przyjemnie, no chyba że ktoś ma chorobę lokomocyjną. Trasa przejezdna jest od 1 czerwca do pierwszego listopada, jednak przy wyjątkowo złej pogodzie, zamykana jest także w miesiącach letnich. Do tego najwyżej położony 25 km odcinek drogi nie jest przejezdny również w nocy. Cała trasa jest całkowicie bezpłatna, polecam jednak wybrać się na przejażdżkę w trakcie tygodnia, w weekendy podobno tworzą się spore korki przy wjeździe do tunelu i w pobliżu najładniejszych punktów widokowych.
Wow! Robi niesamowite wrażenie! 🙂 Bardzo chciałabym odwiedzić Rumunię 😉
Nie ma na co czekać w takim razie! Zabieraj się za planowanie wakacji 🙂
ŁAŁ! Kurcze felek, potrzebuję chwili za zebranie szczęki z podłogi! Tak pięknie! Aż mi – domatorce do potęgi n-tej – zamarzyło się tam pojechać 🙂
Musisz koniecznie wyruszyć w jakąś piękną podróż <3 Rumunia jest na to doskonałym miejscem 🙂
Świetne zdjęcia. Coraz bardziej chcę odwiedzić Rumunię.
Tez byliśmy w lato i zgadzam się ze trasa pieką ale jednak w Czarnogórze i Bosni piękniejsze.
W Czarnogórze jeszcze nie byłam, natomiast Bośnia mnie jakoś bardzo nie zachwyciła, jednak dam jej jeszcze jedną szansę i wtedy zobaczymy 🙂
Tę trasę znam z relacji mojego chłopaka, parę lat temu przejechał ją motorem, był zachwycony 🙂
Motorem… Chyba umarłabym ze strachu 🙂
Wspaniałe miejsce na wypoczynek! Uwielbiam spacerować w tak pięknych miejscach. Zawsze staram sie pamiętać wtedy o dobrym ubraniu, wełniany sweterek nie raz ratował mnie przed zmieniająca się temperaturą.