Święta w Polsce! Można napisać powieść o przygotowaniach do Bożego Narodzenia, zakupach, tygodniach spędzonych w kuchni, a potem godzinach przy stole 🙂 A jak spędzają Święta Polacy za granicami naszego kraju? Wpisem Anety z Hej Ho!, która spędza ten czas w Wiedniu rozpoczynam cykl gościnnych wpisów!
Kiedy w zeszłym roku zdecydowałam się spędzać święta w Wiedniu zamiast jechać do rodziny w Anglii wypełniła mnie radość na myśl o empirycznym doświadczeniu austriackich tradycji. M. Szybko mnie zgasił:
-Nie spodziewaj się typowych świąt w austriackim stylu.
Prawdą jest, że trudno określić jak wygląda tradycyjna lista potraw wigilijnych w austriackim domu, bo skoro urodzony i wychowany w Wiedniu facet twierdzi, iż takie nie istnieją wydaje się, że Austria podchodzi do całego biznesu o wiele bardziej na luzie niż Polacy.
W tym roku zamierzamy włączyć się do typowego przedświątecznego szaleństwa pieczenia ciasteczek tradycyjnie podawanych 24 grudnia po kolacji. Najbardziej popularne są kruche ciasteczka w kształcie księżyca Vanillekipferl, Linzer Kekse (kruche ciastka z mielonymi migdałami i przekładane dżemem), Lebkuchen (pierniki) albo ciastka maczane w stopionej czekoladzie o nazwie Spritzgebäck.
Rodzina M. jest bardzo mała dlatego cały stres z gotowaniem kolacji na 20 osób nas nie dotyczy. Z uwagi na obowiązki w pracy w tym roku będziemy świętować 23 i 25 grudnia. Tak, 24, czyli dzień kiedy Austriacy spożywają swoją kolację wigilijną będzie dla mnie i M. bardzo nie-wigilijny.
Tradycyjnie na Wigilię podaje się karpia albo gęś, pieczoną szynkę i sałatkę ziemniaczaną. Świąteczne potrawy w rodzinie M. nie są wyszukane (wyłączając ogromne ilości ciastek, bo Austriacy nie mogą oprzeć się słodyczom). Pochodząca z Karyntii rodzina jego mamy żyła bardzo skromnie i do dzisiaj kontynuują tradycję prostego posiłku, zazwyczaj składającego się z jednego dania głównego – 23 grudnia zjemy pewnie rybę albo pieczone mięso z sałatką ziemniaczaną. Po posiłku nadrabiamy nastrój celebrowania śpiewaniem i graniem na gitarze! Wujek M. należał do bardzo słynnego chłopięcego chóru z których Austria jest dobrze znana, również mama M. śpiewa w chórze od dziecka i zawsze po kolacji odbywa się śpiewanie kolęd po niemiecku (oraz, specjalnie dla mnie, po angielsku).
Według tradycji prezenty otwiera się 24 grudnia po Wigilii. Paczki układa się pod choinką przystrojoną świeczkami (kiedyś prawdziwymi, teraz częściej elektrycznymi). Wtedy prezentów nie przynosi Mikołaj (w Austrii nazywany Heiliger Nikolaus), który wpada do domów 6 grudnia z paczkami słodyczy, pomarańczy i orzechów – w Wigilię przybywa Christkind, czyli dzieciątko Jezus i to ono obdarowuje prezentami. Skąd wziął się taki pomysł, żeby nowo-narodzone dziecko targało wory z podarunkami jest dla mnie zagadką. W naszej rodzinie panuje reguła jawności- pytamy o życzenia, żeby sprawić użyteczny albo wymarzony podarunek. W tym roku jednak postanowiliśmy zainwestować w bilety na spektakle, wycieczki, koncerty, operę – coś co możemy zrobić razem z całą rodziną.
Chciałabym również wspomnieć o przeciwniku Mikołaja, rogatym wcieleniu zła Krampusie, który przychodzi do niegrzecznych dzieci piątego grudnia (Krampustag). Właśnie w kinach puszczają horror ‘Kramps’ w którym sylwetka potwora została przedstawiona w postaci psychopatycznego Grincha. Piątego grudnia w niektórych częściach Austrii organizuje się tzw. Perchtenläufe, czyli procesje podczas których ludzie przebierają się za diabły i inne maszkary i odtwarzają pogańskie rytuały.
24 grudnia zaproponowałam ugotowanie czegoś z polskiej kuchni na co M. z lubością zażądał pierogów. Dopuścimy się również bezbożnego lenistwa i oglądania świątecznych filmów włączając ‘Home Alone’. Nie ma świąt bez Kevina! Wieczorem będę rozmawiała z moimi rodzicami, dziadkiem i babcią. Natomiast 25 grudnia wracamy do tradycji i świętujemy dużym rodzinnym obiadem z rodziną M.
Tak naprawdę 24 i 25 grudnia nie są najważniejszymi punktami w okresie bożonarodzeniowym. Austria jest znana przede wszystkim z przepięknych jarmarków świątecznych nazywanych Christkindlmarkt (rynek dzieciątka Jezus), Wiehnachstdorf (wioska Bożego Narodzenia) albo Wihnachtsmarkt (rynek świąteczny). Jarmarków jest 11, ale wciąż powstają nowe, mniejsze jak np. świąteczny jarmark latynoamerykański. Na największy i najbardziej okazalszy jarmark przy ratuszu ciągną wszyscy turyści – ten rynek ja i M. omijamy, chyba że zamierzamy zrobić zdjęcia pięknym lampkom na drzewach wokół rynku w nocy. Wolimy iść na jarmark na Spittelberg albo obok pałacu Belvedere. Największą świąteczną tradycją w Wiedniu jest picie grzanego wina (Glühwein) i punczu (Punsch). Na rynkach można też kupić słodkie albo słone precle, pieczone ziemniaki i oczywiście kiełbaski. Na tym kończy się tradycja, a zaczyna radosna konsumpcja nakierowana na turystów.
I tak oto będą wyglądały moje święta w Wiedniu.
Jak dla mnie super! Wiele słyszałam o świątecznych wiedeńskich jarmarkach i tego Anecie zazdroszczę najbardziej! A Wam jak się podoba świąteczny plan Hej Ho!?
Bardzo podobnie jak w Niemczech 🙂 ale nie ma to jak święta w Polsce 🙂
Wszyscy tak mówią 🙂 Wynika to z tego, że u nas wszyscy wpadają w świąteczny szał!
Ciekawy wpis. Fajnie, że Polacy na obczyźnie kultywują wyniesione z domu tradycje. Jak byliśmy kilka lat w IRL, to też przy okazji każdych świąt był tradycyjny element (żywa choinka, uszka, sałatka warzywna…)
Bardzo fajnie wybrać się na święta do innych krajów, i zobaczyć że to nie my jesteśmy pępkiem świata 🙂
Super. Fajnie poznać tradycje obchodzenia tych świąt w innym kraju. Na same jarmarki chętnie bym się przejechała. Zapewne to zrobię któregoś roku. 🙂
Wiedeń w okresie świątecznym wygląda podobno przepięknie! Ja też się muszę wybrać 🙂
Piękne i obfite 😀 Wciąż nie byłam na wszystkich, ale zamierzam zamieścić zdjęcia z tych, które udało mi się odwiedzić pod koniec grudnia do pooglądania. Jednak podobno to nie Wiedeń organizuje najpiękniejsze jarmarki, a Salzburg.
Ciasteczka wyglądają smakowicie 🙂
Ja również wiele słyszałam o wiedeńskich jarmarkach i zazdroszczę. Może w przyszłym roku się zdecyduję i odwiedzę Wiedeń specjalnie po to, w okresie świątecznym. 🙂
Kocham klimat świąt, a ostatnio jeszcze bardziej uwielbiam go w miastach. Hey Ho co raz częściej przekonuje do odwiedzenia Wiednia ; -) Piękne zdjęcia. Świetny pomysł na gościnny wpis!
Dzięki 🙂 Wiedeń piękny jak zwykle, jestem pewna, że jakby co to Aneta nas oprowadzi 🙂