Plagiat to słowo spędzające sen z powiek studentom, którzy od 2016 roku będą starać się o uzyskanie tytułu inżyniera, magistra czy doktora, nasze kochane Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego zadecydowało, że od 1 stycznia wszystkie prace przed dopuszczeniem do obrony mają być sprawdzone przez programy antyplagiatowe. Z jednej strony to bardzo dobrze, ukrócony zostanie proceder pisania prac na zlecenie, studenci będą zmuszeni do samodzielnego napisania swojej, często pierwszej publikacji naukowej i wierzę, że wyjdzie im to tylko na dobre. Z drugiej strony, obowiązek sprawdzenia prac spadł na promotorów i to właśnie my będziemy musieli zinterpretować czy dany fragment wyłapany przez program antyplagiatowy jest plagiatem czy poprawnym cytowaniem. Specjaliści zajmujący się tym tematem twierdzą, że w Europie Zachodniej co czwarta praca dyplomowa to plagiat! Jak jest w Polsce? Myślę, że podobnie, mam nadzieję, że nie gorzej. Dlatego dzisiaj postanowiłam podzielić się z Wami skondensowaną wiedzą na temat plagiatu.
Zacznijmy od definicji, co to takiego plagiat? Właściwie to każdy wie o co chodzi ale czy potrafimy podać jednoznaczną definicję? Słowo to wywodzi się z języka łacińskiego, w którym plagiatus oznacza skradziony. Idąc tym tropem plagiat to nic innego jak kradzież, tyle że nie własności ruchomej czy nieruchomości, a własności intelektualnej, a konkretnie utworu. Co to w takim razie jest ten utwór? Otóż jest to efekt twórczej działalności człowieka, posiadający indywidualny charakter, ustalony w dowolnej postaci. I tu pojawia się pierwszy haczyk, ustalony wcale nie oznacza utrwalony! Czyli po pierwsze nasze dzieło wcale nie musi być ukończone, nie musi być nigdzie nagrane, zapisane, wystarczy, że zostało ‘uzewnętrznione’, czyli przedstawione osobie trzeciej, a podlega ochronie i jego kradzież na tym etapie też podlega karze. Utwory z którym styka się student to zarówno książki, publikacje naukowe i popularne ale także wszelkie wykłady, prezentacje, materiały przygotowywane przez wykładowców i wreszcie wszelkie prace dyplomowe – licencjackie, inżynierskie, magisterskie i doktorskie. Natomiast za utwór nie są uznawane idee, pomysły, odkrycia, procedury, metody oraz wzory matematyczne, a tym samym nie są objęte ochroną prawa autorskiego.
Każdemu twórcy przysługują dwa rodzaje praw chroniące jego dzieło. Po pierwsze są to autorskie prawa osobiste, które gwarantują twórcy wieczyste powiązanie jego dzieła z nazwiskiem, co oznacza, że utwór już zawsze będzie podpisany nazwiskiem autora i nie ma innej opcji, ponieważ są to prawa niezbywalne – nie można ich sprzedać. Po drugie utwór chronią autorskie prawa majątkowe, które gwarantują zysk związany ze sprzedażą czy też rozpowszechnianiem dzieła. Po szczegóły odsyłam do Ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych (Dz. U. z 2006r.). Co to oznacza? Otóż jeśli nawet zapłacimy komuś za napisanie za nas utworu, to autor zrzeka się na naszą korzyść tylko praw autorskich majątkowych, natomiast cały czas praca musi być podpisywana nazwiskiem faktycznego twórcy. Więc jeśli taką pracę podpiszemy swoim nazwiskiem to oczywiście będzie to plagiat.
Co nam grozi jeśli dopuścimy się plagiatu? Oczywiście nasza praca zostanie wycofana i unieważniona, przez co tracimy dobre imię, jeśli jest to praca magisterska czy doktorska, to tracimy również możliwość uzyskania tytułu. Jeśli przywłaszczymy sobie cudzie dzieło w całości lub we fragmencie, to grozi nam także odpowiedzialność cywilna i karna. Czyli sprawa sądowa, która zakończyć się może odszkodowaniem, a także grzywną i ograniczeniem lub pozbawieniem wolności do 3 lat. Pamiętajmy, że plagiat to przestępstwo ścigane z urzędu, więc każdy ma obowiązek powiadomić o nim odpowiednie służby, nie pomijając oczywiście władz Uczelni.
Plagiat to nie tylko dosłowne przejęcie cudzego utworu w całości, czyli skopiowanie czyjegoś dzieła słowo w słowo, to jest tak zwany plagiat jawny, natomiast mamy też plagiaty ukryte, polegające na przywłaszczeniu sobie jedynie fragmentów czyjegoś dzieła, które wplecione zostają w nasz wywód. Ten rodzaj plagiatu jest trudniejszy do rozpoznania, jednak nie jest to niemożliwe. Programy antyplagiatowe wyłapują z tekstu zdania w których pięć kolejnych słów jest identycznych i te zdania podkreślają jako podejrzane. Mają też opcję porównywania synonimów, więc nawet jeśli będziemy starali się napisać ‘zapożyczony’ tekst własnymi słowami, to program i tak to wyłapie. Pamiętajmy, że w plagiacie nie chodzi o kradzież konkretnych słów czy zwrotów, a o treść i konstrukcję myślową autora.
Dla mnie najgorsze są plagiaty internetowe, czyli przekopiowanie tekstu ze źródła internetowego, bez żadnych zmian, bez żadnego wysiłku. Oczywiście plagiaty z książek czy czasopism są niedopuszczalne, jednak wymagają od studenta jakiegoś zaangażowania, student musi pójść do biblioteki, poszukać książki czy konkretnej publikacji i przepisać tekst. Doskonale rozumiem, że pisanie pracy, zwłaszcza dyplomowej nie jest proste i każdemu sprawia trudności ale po to są studia w trakcie których piszemy referaty, sprawozdania, prace kontrolne, żeby poćwiczyć warsztat. Jeśli już na tym etapie nasza praca ogranicza się do ‘kopiuj – wklej’ to nic dziwnego, że napisanie pracy dyplomowej wydaje nam się problemem nie do przejścia.
W takim razie jak napisać pracę dyplomową, żeby nie popełnić plagiatu? Trzeba poznać zasady prawidłowego cytowania! O tym jak cytować, żeby nie plagiatować już niedługo!
Ciekawy tekst i bardzo na czasie, czekam na wpis o cytowaniu 🙂
Wchodzą na link do Twojego bloga z facebooka, takiego tekstu się nie spodziewała. Ale ponieważ jest to temat mi bliski z chęcią przeczytałam i dowiedziałam się ciekawych rzeczy na temat plagiatów i programów antyplagiatowych. Czekam na tekst na temat cytowania, chętnie się dowiem jak to poprawnie robić. Wstyd się przyznać, ale przez 5,5 roku studiów nikt mi tego nie wytłumaczył, zapewne pisząc artykuły robię to źle.
Przeszłam przez to przy okazji pisania dwóch prac licencjackich i magisterskiej. Na szczęście problemów nigdy nie miałam 😉
Najbardziej nie rozumiem tego, jak po kilku latach wciąż można dopuszczać się plagiatów, a potem tłumaczyć się tym, że przecież wzięłam z Internetu, a to niczyje… Kilkukrotnie słyszałam takie wyjaśnienia od znajomych studentów, którzy wcale nie byli nowicjuszami, a niektórzy pokończyli już jakieś kierunki. Robienie przypisów to absolutna podstawa! I nawet jeśli obawiamy się, że coś przekręcimy w formie przypisu, nie dodamy albo pomylimy strony, lepiej tłumaczyć się z nierzetelnego cytowania niż z plagiatu.
Szczerze mówiąc najlepszym sposobem na uniknięcie plagiatu jest dobry wybór tematu pracy. Jeśli wybierzesz temat, który Cię interesuje to zdecydowanie łatwiej się płynie. Niby banał, ale uwierzcie, mi to bardzo pomogło! 😀
Masz 100% rację! Wybór tematu pracy to podstawa, o której często studenci zapominają, dlatego myślę również o wpisie jak wybrać temat pracy i promotora 🙂
Polecam wybrać interesujący temat, łatwiej się potem płynie, mi ten sposób dwukrotnie pomógł 😀
Program antyplagiatowy z którego korzystała moja uczelnia wyłapywał wszystkie prace, których autorzy korzystali z tych samych publikacji, co powodowało wiele niepotrzebnej pracy. Niestety niewiele dało się w tej kwestii zrobić, bo na katedrze gdzie pisałam pracę wszyscy zajmowali się dość wąską dziedziną i siłą rzeczy musieli cytować te same prace.
Mam nadzieję, że wraz z postępem pojawią się na uczelniach bardziej zaawansowane programy, które będą wyłapywały prawdziwe plagiaty.
Ciekawy artykuł, wiele wnoszący. Czekam na więcej
Cieszę się, że się podoba 🙂
Polecam sprawdzić rapidus.org