Lato to zdecydowanie moja ulubiona pora roku, jest ciepło można założyć krótkie szorty, podkoszulek, sandałki na bose stopy i rozkoszować się promieniami słońca. Lato to również wakacje ! A jak wakacje to i urlopy, a wiadomo, że urlop najlepiej spędzać nad morzem, gdzie trzeba koniecznie pokazać pięknie wypielęgnowane stopki 🙂 inaczej po prostu nie wypada… Są tacy, którzy preferują góry… ale tam też przecież nie będziemy całymi dniami i nocami chodzić w butach trekkingowych… Tak więc mamy dwa wyjścia: albo pójdziemy do pedikiurzystki, która zadba o piękny wygląd naszych stóp albo zajmiemy się nimi same. Ja przy każdej wizycie z moimi stopkami u kosmetyczki odczuwam pewien dyskomfort, dlatego od jakiegoś czasu sama staram się o nie odpowiednio dbać. Mechaniczne usuwanie martwego naskórka i zrogowaciałej skóry w moim przypadku prowadziło do jeszcze szybszego narastania usuwanej warstwy. Kremy faktycznie zmiękczały szorstką skórę pięt jednak na dość krótko… poza tym większość kremów jakie testowałam zostawiało na moich stopach tłusty film i jeśli miałam nałożyć skarpetki i zakryte buty to nie stanowiło to problemu, jeśli natomiast chciałam ubrać klapki lub sandały, to stopy po prostu strasznie się ślizgały. Kilka tygodni temu odkryłam w aptece skarpetki złuszczające i po pierwszym zastosowaniu stwierdzam, że jest to produkt dla mnie idealny !
Takie skarpetki znajdziemy w ofercie przynajmniej trzech firm kosmetycznych, a ceny wahają się od 11 do 25zł, w zależności od marki, apteki w której kupujemy i aktualnych promocji.
W opakowaniu znajdziemy jedną parę foliowych skarpetek, nasączonych i wypełnionych aktywnie działającym płynem. Substancja aktywna to kwasy roślinne, w zależności od naszego wyboru stopy będziemy poddawać działaniu kwasu salicylowego, glikolowego i mlekowego (Silcatil) lub tych samych kwasów wzbogaconych dodatkowo w ekstrakty z owoców cytryny, papai, jabłka i pomarańczy (L’biotica). Dodatkowo w obydwu produktach znajdziemy mocznik, wspomagający nawilżenie głębszych warstw naskórka i rumianek, znany ze swoich kojących właściwości. Ponadto w składzie chemicznym maski złuszczającej znajdziemy substancje o działaniu dezynfekującym.
Przed pierwszym użyciem trzeba zapoznać się z instrukcją użytkowania, ponieważ każda firma daje inne zalecenia. Jedne skarpetki trzyma się na stopach od 60 do 90 min, a inne nawet 120 minut, po tym czasie koniecznie musimy zmyć pozostałości preparatu. Ponadto zabiegu nie można powtarzać zbyt często, Silcatil proponuje powtórzyć zabieg w razie konieczności po 2 tygodniach, natomiast L’biotica radzi zachować odstęp 30-dniowy.
Efekt łuszczenia skóry widoczny jest dopiero po 3-4 dniach od przeprowadzonego zabiegu i w tym czasie nie można stosować żadnych innych preparatów usuwających martwy naskórek ze stóp. Nie można również używać pumeksu ani żadnych tarek czy pilników. Po około tygodniu (producent podaje, że maksymalnie po 10 dniach), z naszych stóp zejdzie cała zrogowaciała warstwa i nasze stopki odzyskają niemowlęcy wygląd 🙂 Jeśli więc wybieramy się na urlop lub mamy ochotę zaprezentować nasze wypielęgnowane stopy pamiętajmy żeby zabieg przeprowadzić odpowiednio wcześniej !
Dla jeszcze lepszego efektu można zastosować maskę regeneracyjną do stóp. Stosuje się ją bardzo podobnie. Również zakładamy na stopy jednorazowe skarpetki wypełnione roztworem związków chemicznych w formie maski, trzymamy je jednak na stopach krócej (od 20 do 50 minut) i po tym czasie nie zmywamy resztek substancji, a wklepujemy je w skórę. Maski które kupiłam mają w swoim składzie wielonienasycone kwasy tłuszczowe, które stymulują odbudowę warstwy lipidowej naskórka i regenerację, masło Shea i mocznik zapewniające głębokie nawilżenie i substancje dezynfekujące. W zależności od producenta maski zawierają także kwas hialuronowy, alantoinę i witaminę E (Regenerum) lub olej macademia, wyciąg z zielonej herbaty, ekstrakty z korzenia żeń-szenia, tarczycy bajkalskiej i ziaren owsa (Shefoot Laboratories). Kurację maskami regeneracyjnymi możemy powtarzać według potrzeb.
Do codziennej pielęgnacji polecam krem do stóp Ahava stworzony na bazie wody z morza martwego z minerałami z tegoż akwenu. Po raz pierwszy kupiłam ten krem kilka lat temu, gdzieś w strefie bezcłowej polecony przez moją przyjaciółkę. Od tego czasu nie znalazłam nic lepszego. W Polsce można go kupić w Aptece SuperPharm w cenie 59zł, wiem że dość drogi ale jest bardzo wydajny i starcza na naprawdę długo. Krem świetnie nawilża, wygładza i zmiękcza skórę, bardzo szybko się wchłania, pozostawiając na stopach aksamitny film, który nie jest tłusty i nie powoduje klejenia i ślizgania się stóp. Odpowiada mi jego zapach i konsystencja, która nie jest ani za ciężka ani zbyt rzadka. Krem który często stosuję, zwłaszcza zimą to Neutrogena, odżywczy krem do stóp z maliną nordycką. Zapach kremu jest bardzo przyjemny i delikatny. Konsystencja zupełnie inna niż kremu Ahava ale też nie budzi moich zastrzeżeń, stosowałam go wieczorem, na noc zakładałam skarpetki i rano moje stopy wyglądały bardzo dobrze 🙂
Miałam obawy przed kupieniem takich skarpetek, ale skoro polecasz , to się odważę:) pytanie tylko czy po takiej dość inwazyjne kuracji wystawienie stop na słońce nie sprawia dyskomfortu ?
Jeśli w tym czasie nie zastosujesz nic innego to bez obaw 🙂 Po złuszczeniu stopki wyglądają jak u niemowlaka, nic nie boli i słońce też im nie straszne 🙂
Skarpetki są super na stopy 🙂 ja polecam.
ciekawy post 🙂
pozdrawiam
Muszę koniecznie wypróbować te skarpetki. Mam nieustający problem ze stopami. Przesuszone i zrogowaciałe mimo wkładania sporej pracy, by pięknie wyglądały.
gorąco polecam, po jakimś czasie jak znowu pojawią się przesuszenia polecam zabieg ze skarpetkami regenerującymi 🙂 Efekt jest super 🙂
Słyszałam o nich setki razy i sama nie wiem dlaczego jeszcze nie znalazły się w moim domku. Koniecznie muszę to zmienić