Wiecie, że w Lublinie organizowana jest co miesiąc na Starym Mieście Giełda Staroci? Ze wstydem muszę przyznać, że ja nie wiedziałam, chociaż mieszkam w tym mieście już niemal 20 lat! Teraz już wiem i będę stałym bywalcem! Zapraszam w takim razie wszystkich w ostatnią niedzielę każdego miesiąca na spacer ulicami Starówki w towarzystwie pięknych przedmiotów!
Co tam znajdziecie? Właściwie to wszystko czego się spodziewacie i nie spodziewacie 🙂 Miłośniczką antyków nie jestem, znawcą tym bardziej ale nawet mnie, wielbiciela minimalizmu i prostoty kilka rzeczy zachwyciło.
Najprzyjemniejszym akcentem takiego spaceru są rozmowy z wystawcami! Najczęściej są to ludzie, którzy jeżdżą po całej Europie w poszukiwaniu okazji i mają naprawdę same perełki! Chciałabym zobaczyć jak wyglądają wnętrza ich domów czy mieszkań, pewnie są pełne pięknie odrestaurowanych zabytkowych bibelotów! Ci ludzie mają ogromną wiedzę, którą się chętnie dzielą i na pewno jeśli z nimi spędzicie kilka minut, uda Wam się rozpoznać prawdziwych koneserów, od zwykłych handlarzy chcących okantować nieznających się laików .
No cóż, nie wszyscy się jednak na handlowców nadają, koleżanka poszukująca srebrnej tacy, pyta Pana rozmawiającego przez telefon ile kosztuje taca która leży przed nim, Pan odpowiada, że 350zł. Trochę drogo…, a to srebrna? pyta potencjalna klientka. Na co Pan odpowiada tonem niezbyt miłym: Srebrna to by kosztowała 1500zł, ta jest posrebrzana więc kosztuje 350. Po czym komentuje przez telefon jak to idiotka myślała, że tacę ze srebra za grosze kupi. A może u kogoś innego, kto chciałby oddać piękny przedmiot w dobre ręce kupi? Niektórzy przecież zajmują się sprzedażą antyków z pasji, a nie dla kasy! I tak właśnie ta sama koleżanka kupiła piękne lustro po cenie o 40% niższej niż cena pierwotna.
Byliście kiedyś na takiej giełdzie? Ja jestem zachwycona! Polecam na niedzielny zimowy spacer 🙂 Przy okazji można kupić dla najbliższych prezenty świąteczne z duszą 🙂 Następna już w grudniu!
Uwielbiam targi staroci, choć bywam na nich niezbyt często. Jeśli już pojadę (jest wielki w mojej okolicy), to zawsze upoluję jakieś cudo. Wprawdzie dom mam w nowoczesnym stylu, ale zawsze wymyślę miejsce, gdzie można postawić taką perełkę lub nawet zrobić z niej użytek. Zebrałam już kilka takich.
Świetne, też uwielbiam odwiedzać takie miejsca 🙂 a w moim miasteczku są dwa super miejsca: Fussy Galore (akcesoria i ubrania vintage i retro dla pań i panów, którzy preferują szyk dawnych czasów) i Before & After (sklep z wyposażeniem wnętrz – jak nazwa wskazuje dają drugie życie różnym sprzętom, meblom). Oba są to bardzo unikatowe miejsca znane i jedyne w całej Irlandii. Pozdrawiam z deszczowej 🙂
Zazdroszczę Ci zwłaszcza tego pierwszego miejsca z ubraniami w stylu vintage! Czasem można znaleźć niesamowite rzeczy i jedyne w swoim rodzaju. jakościowo nieporównywalne z tym ca mamy w naszych sklepach 🙂 Ja dla odmiany pozdrawiam z pochmurnej 🙂
Koniecznie muszę sprawić sobie kiedyś maszynę do pisania… Chociaż jako ozdobę 🙂 O, jesteś z Lublina? Ja z Lubina 🙂
Tak, jestem z Lublina 🙂
Na giełdzie nie byłam, ale co roku odwiedzam Jarmark Dominikański w Gdańsku, na którym roi się od różnego rodzaju skarbów 🙂
Uwielbiam takie cuda i cudeńka…u mnie taka giełda jest w ostatnią niedzielę miesiąca… a czego szukam na takich targach? Uwielbiam stare zegarki naręczne 🙂 Ostatnio upolowałam pozłacaną 60-cio letnią rosyjską Slave ( kompletnie niezniszczoną) 🙂 Gdybyś coś znalazła to daj znać 😀 😛
Na następnej giełdzie pomyślę o Tobie 🙂
Te wszystkie karafki, szkła i porcelany urzekły mnie… Ale maszyna do pisania skradła moje serce <3
Prawdziwy Mercedes 🙂