Azjatycka pielęgnacja twarzy

Azjatycka pielęgnacja twarzy podbija toaletki europejek już od dobrych kilku lat i co ciekawe moda na koreańskie kosmetyki wcale nie słabnie. Czyżby faktycznie były takie dobre i przynosiły tak spektakularne rezultaty? Na pewno znajdziemy kilka hitów, które faktycznie są godne polecenia, jednak nie oczekujmy, że nie natkniemy się na żaden kit. Nie jestem ekspertem w dziedzinie azjatyckich kosmetyków, a wręcz praktycznie ich nie używam, dlatego nie będę za wiele o nich mówić. Natomiast warto wspomnieć o modelu azjatyckiej pielęgnacji twarzy, który ma wiele zalet i naprawdę warto zgapić od Azjatek kilka pielęgnacyjnych trików.

Ochrona przed słońcem to podstawa!

Czekam bardzo na modę na blady odcień skóry i jakoś doczekać się nie mogę. Europejki uwielbiają oliwkowe karnacje, a delikatnie opalona skóra podoba się też facetom. Do tego jak tylko zacznie się sezon na odsłanianie ciała to komentarzom w stylu „a co Ty taka blada?”, „córka młynarza?” nie ma końca. A przecież od dawna wiadomo, że opalanie jest szkodliwe, nie tylko przyspiesza starzenie skóry ale też powoduje choroby, w tym jeden z najgroźniejszych nowotworów – czerniaka. Azjatki wiedzą o tym od dawna i dlatego unikają słońca jak ognia!. Nie ma mowy, żeby któraś wyszła na słońce bez kremu z wysokim filtrem na twarzy, czy bez okularów przeciwsłonecznych. I to wręcz obsesyjne unikanie słońca przez skośnookie kobiety ja bardzo popieram. Może nie namawiam Was do noszenia nakrycia głowy, parasolki i rękawiczek, jak tylko pierwsze promyki słońca pokażą się na niebie ale o kremie z wysokim filtrem pamiętajmy nie tylko na wakacjach w tropikach. Coraz więcej firm zwraca na to uwagę i faktycznie większość kosmetyków pielęgnacyjnych ma już w swoim składzie filtry UV. Ja zaopatrzyłam się ostatnio w godny polecenia azjatycki produkt – krem z wysokim filtrem marki Mild, który jednocześnie pełni funkcję bazy pod makijaż. Używam od kilku dni, a właściwie to już nawet tygodni i bardzo mi odpowiada. Jak poużywam dłużej to dam znać czy całkowicie spełnił moje oczekiwania.

Azjatki nie są wierne markom, do tego wciąż chcą nowości!

Pewnie właśnie dlatego obserwujemy tak ogromy wybór azjatyckich kosmetyków i ich ciągłą rotację. W książce „Sekrety urody Koreanek” przeczytałam, że koreańskie firmy są w stanie wymyślić, wyprodukować i umieścić nowy produkt na sklepowych półkach w ciągu zaledwie 6 miesięcy. Zdecydowanie bardziej liczy się tam nowość niż klasyka. A ja nie jestem fanką takiego podejścia, chociażby dlatego, że kupując nowy kosmetyk chcę mieć pewność, że został dobrze sprawdzony i przetestowany, a w pół roku niestety dobrze nie da się tego zrobić. Chodzi tu nie tylko o jego bezpieczeństwo, mam nadzieję, że to akurat sprawdzone jest perfekcyjnie, ale przede wszystkim o skuteczność działania. Dlatego raczej jestem fanką sprawdzonych od lat i tym samym tradycyjnych substancji aktywnych w kosmetykach.

Mucyna ślimaka to hit azjatyckiej pielęgnacji!

Oczywiście nie wszystkie nowości i kosmetyczne wynalazki są zupełnie nietrafione, czasem trafi się jakaś perełka, a do takiej zdecydowanie można zaliczyć śluz ślimaka. Skład mucyny jest naprawdę imponujący, znajdziecie w niej między innymi kwas hialuronowy, glikoproteiny, peptydy o właściwościach antybakteryjnych, glukonian miedzi i protoglikany. Wszystkie te składniki stymulują powstawanie kolagenu i elastyny, odbudowują uszkodzoną skórę, a przede wszystkim przywracają właściwy poziom nawilżenia. Uwielbiam koreańskie maseczki w płachcie ze śluzem ślimaka, moja skóra jest po nich naprawdę nawilżona i odzyskuje blask, więc polecam bardzo!

Pamiętaj o złuszczaniu!

Ja przyznam się Wam, że bardzo często zapominam o tym etapie pielęgnacji skóry i to nie tylko twarzy ale też całego ciała. Notorycznie zapominam, że istnieje coś takiego jak peeling i wypadałoby przynajmniej raz w tygodniu go użyć. Jeśli nasuwa Ci się od razu pytanie po co? To powodów jest co najmniej kilka, po pierwsze usuwasz w ten sposób martwy naskórek, dzięki czemu Twoja skóra wygląda zdrowo i promiennie. Po drugie wszelkie kosmetyki nawilżające będą się łatwiej wchłaniać przez co wnikną do głębszych warstw skóry i tym samym lepiej ją nawilżają. Złuszczanie może również stymulować produkcję kolagenu, poprawić krążenie, co w konsekwencji spowoduje zmniejszenie ilości i tempa pojawiania się drobnych i głębokich zmarszczek. Mój sposób na peeling to rękawica peelingująca. Obecnie używam takiej z naturalnego lnu, która usuwa martwy naskórek, nie powodując przy tym podrażnienia skóry. Z efektów jej stosowania jestem bardzo zadowolona, mam suchą i wrażliwą skórę, a do tego odwieczny problem z wrastającymi włoskami. Rękawica nie podrażnia skóry, a do tego zauważyłam jakby mniej czerwonych kropek, które nieodłącznie towarzysza każdemu pozostającemu pod skórą włosowi.

Koreański rytuał pielęgnacyjny w 10 krokach

Mam wrażenie, że każdy już przynajmniej raz słyszał o 10 krokach w pielęgnacji skóry twarzy i każdy od razu skomentował to słowami „nie będę pół życia spędzać nakładając na twarz tony kosmetyków” (moje własne słowa :)). Długo wzbraniałam się przed tym sposobem dbania o cerę, jednak muszę przyznać, że nie jest on zupełnie pozbawiony sensu, a poza tym coraz więcej, niekoniecznie koreańskich firm kosmetycznych poleca właśnie taki sposób pielęgnacji. Oczywiście nie wszystkie kroki wykonujemy dwa razy dziennie, a nawet codziennie. Ale zacznijmy od początku.

  1. Olejek myjący na dobry początek dnia i początek demakijażu wieczorem. Dwuetapowy demakijaż z wykorzystaniem olejku i kosmetyku na bazie wody stosuję od dwóch lat i właściwie teraz nie wyobrażam sobie innego sposobu oczyszczania skóry twarzy. Za największe zalety tego rytuału uważam doskonałe oczyszczenie, brak przesuszenia skóry oraz doskonały efekt liftingujący, jeśli połączycie nakładanie olejku z masażem twarzy.
  2. Kosmetyk myjący na bazie wody, czyli idealne dopełnienie oczyszczania.
  3. Złuszczanie. Ten kro najlepiej wykonywać 1 lub 2 razy w tygodniu. U mnie niestety rzadziej ale obiecuję poprawę.
  4. Tonik. Używam regularnie od lat. Obecnie rezygnuję z tradycyjnego toniku na rzecz wody różanej lub innych hydrolatów.
  5. Esencja. Ten etap pielęgnacji jakoś wciąż do mnie nie przemawia i pomimo tego, że Azjatki uważają go za najważniejszy, ja wśród swoich kosmetyków nie mam żadnej esencji.
  6. Ampułki, koncentraty i serum. Używam na zmianę ampułek i serum, zazwyczaj podczas wieczornej pielęgnacji, moi ulubieńcy to ampułki z Babora, o których już nie raz pisałam i nadal uważam, że są świetne!
  7. Maseczka. Azjatki polecają nakładanie maseczek przynajmniej raz w tygodniu. Ja robię to zdecydowanie rzadziej, głównie z lenistwa i zapominalstwa, jednak nadrabiam zaległości i mam zamiar wyrobić w sobie nawyk nakładania maseczek na twarz przynajmniej dwa razy w tygodniu.
  8. Krem pod oczy. O tym nie zapominam nigdy! Nawet jeśli chciałabym zapomnieć to moje zmarszczki pod oczami mi o tym przypomną jeśli tylko spojrzę w lustro 😉
  9. Krem nawilżający. Czyli ostatni kosmetyk, który nakładamy na twarz wieczorem. Ma najcięższą konsystencję, dlatego nakładamy go na samym końcu. I wbrew pozorom najważniejsze jest nawilżenie, a nie zaaplikowanie kolejnej dawki substancji mających zahamować pojawienie się kolejnej partii zmarszczek. Dobrze nawilżona skóra to podstawa walki ze wszystkimi niedoskonałościami i starzeniem.
  10. Emulsja z filtrem przeciwsłonecznym. Ten punkt to nowość w moim porannym rytuale pielęgnacyjnym zgapiona właśnie od Azjatek.

Od zawsze podziwiam Azjatki w ich systematyczności i skrupulatności jeśli chodzi o dbanie o skórę. Chciałabym, żeby mnie też niektóre rytuały weszły w nawyk. Może jak już to napiszę i publicznie zobowiążę się do stosowania peelingu i maseczek przynajmniej 2 razy w tygodniu to jakoś samo przyjdzie 😉 A tymczasem idę zrobić moje 8 kroków!

Tags: 10 kroków pielęgnacji cery, azjatycki rytuał pielęgnacyjny, jak azjtki dbają o cerę, jak koreanki dbają o cerę, koreańska emulsja przeciwsłoneczna, koreański rytuał pielęgnacyjny, kosmetyki azatyckie, rytuał pielęgnacji cery

Related Posts

Previous Post Next Post

Comments

  1. Odpowiedz

    Ja zawsze wszystkich podziwiam za poświęcanie pielęgnacji i makijażowi więcej nż 5 min 😀

      • miscatalina
      • 1 maja 2019
      Odpowiedz

      5 minut wystarczy 🙂 no może 10 😉

  2. Odpowiedz

    Ooo bardzo zachęcająco wygląda ten filtr 🙂

      • miscatalina
      • 1 maja 2019
      Odpowiedz

      Fajny jest 🙂

  3. Odpowiedz

    Żebym ja tylko pamiętała o każdym kroku pielęgnacji to był by sukces 😛

      • miscatalina
      • 1 maja 2019
      Odpowiedz

      Ja wyrobiłam w sobie nawyki codziennej pielęgnacji i teraz o niczym nie zapominam 😉

  4. Odpowiedz

    Mnie azjatycka pielęgnacja bardzo ciekawi, ale chciałabym żeby była łatwiej dostępna, normalnie stacjonarnie, zebym sobie mogła obejrzeć i kupić. Bardzo podoba mi się azjatyckie podejście do oczyszczania twarzy i staram się je stosowac od dawna. Ciekawi mnie filt 🙂

      • miscatalina
      • 1 maja 2019
      Odpowiedz

      Jestem z tego kremu z filtrem bardzo zadowolona, fajnie sprawdza się też jako baza pod podkład 🙂

Skomentuj blogierka Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

0 shares

Social Profiles