Jak zdać egzamin u Rubinowskiej?

Jak co roku pod koniec stycznia rozpoczyna się sesja! Dla niektórych pierwsza, dla niektórych ostatnia, dla mnie kolejna. Chociaż od wielu lat to nie ja zdaję egzaminy, a jestem po drugiej stronie biurka, nie myślcie, że się nie stresuję! Wcale nie jest łatwo wyegzekwować od studenta wiedzę, którą przez cały semestr starało się przekazać, wydawałoby się w najprostszy z  możliwych sposobów. Trzeba ułożyć pytania, nie za trudne, nie podchwytliwe, ponieważ jak postawię ponad 30% dwój, to wyląduję na dywaniku u szefa! Nie studenci, którzy się nie nauczyli, tylko ja, bo ich nie nauczyłam. Z drugiej strony pytania nie mogą być zbyt łatwe, ponieważ nie można zaniżać poziomu kształcenia. I bądź tu mądry!

Ponieważ w trakcie tej sesji mam wyjątkowo dużo egzaminów, co równa się ogromnej ilości prac do sprawdzenia i przepytania wszystkich, którym się na wersji pisemnej nie powiodło, postanowiłam dać moim Studentom gotowy przepis na zdany egzamin w pierwszym terminie! Co więcej, myślę, że jeśli zastosujecie się do moich rad, z łatwością zdacie wszystkie egzaminy!

Studencki dress code

W żadnym wypadku nie jestem zwolennikiem przepisów narzucających studentom określony dress code, tak jak to miało miejsce jakiś czas temu na jednym z Uniwersytetów na Węgrzech. Wprost przeciwnie, lubię jak studenci mają 'swój styl’, ubierają się mniej lub bardziej ekstrawagancko, jednak na egzaminach panują pewne zasady, których warto przestrzegać. Po pierwsze na każdej uczelni jest szatnia, w której zostawia się kurtki, płaszcze i inne okrycia wierzchnie. Sala wykładowa, a tym bardziej pokój egzaminatora, zazwyczaj jest ogrzewany i skoro wykładowca nie ma na sobie płaszcza, to oznacza, że temperatura jest wystarczająco wysoka. Po drugie załóżcie na egzamin coś klasycznego! Nie każę Wam zakładać garniturów, czy eleganckich garsonek ale błagam nie przychodźcie w dresach i adidasach, czy poplamionych i wygniecionych bluzach! Swoim strojem dajecie znać wykładowcy, że go szanujecie. Nigdy nie zdarzyło mi się wyprosić nikogo z egzaminu za nieodpowiedni strój, natomiast niejednokrotnie zdarzyło się, że tylko ja na sali byłam odpowiednio do sytuacji ubrana.

Z kim mam ten egzamin?

Nie chodzisz na wykłady? Nie masz pojęcia jak wygląda prowadzący? Każdemu może się zdarzyć, w końcu wykłady nie są obowiązkowe, może akurat 8 rano w poniedziałek, jest godziną kiedy przewracasz się na drugi bok, a nie myślisz o pójściu na Uczelnię. Może pracujesz i ten wykład jest Ci wyjątkowo nie po drodze. Dowiedz się w takim razie z kim masz egzamin, jak nazywa się egzaminator. Nie chodź po korytarzu i nie pytaj napotkanych pracowników o szczupłą blondynkę w okularach bo to obciach! Ogromny dla Ciebie ale dla tej blondynki też. Sytuacja odwrotna, kiedy znasz nazwisko, a za nic nie jesteś w stanie powiązać go z konkretną osobą to też niezbyt miła sytuacja. Wchodzisz do pokoju, w którym siedzi jedna osoba i mówisz: Ja na egzamin do dr Rubinowskiej. A ona odpowiada: tak to ja! I jak myślisz? Co sobie o Tobie pomyślała? Cha! na żadnym wykładzie nie był, nie chciało mu się sprawdzić na stronie Wydziału jak wyglądam, ciekawe czy mnie zaskoczy znajomością tematu. Jeśli Twoja wiedza Cię obroni to świetnie, gorzej jeśli nie jesteś super przygotowany. Po takim wejściu nie licz na pytania wyciągające.

Róbcie ściągi!

Udowodniono naukowo, że pisanie (ręczne – przy użyciu pisaka) ściągawek, pomaga w przyswojeniu materiału. To świetny sposób uczenia się! Niestety pisanie tekstu na komputerze takiego efektu nie daje, a już kserowanie i wycinanie ściąg zupełnie nie! Wyjmiesz ściągę na egzaminie i ściągniesz? to moje gratulacje, pamiętaj tylko, że mam oczy wszędzie. Wszystko widzę, zwłaszcza jak szukasz mnie na sali wzrokiem, sprawdzając czy jesteś w tym momencie dla mnie niewidzialny.

Co tam było na tym egzaminie?

Pierwszy termin nie podszedł, dostałeś 2, trudno! Idąc na drugi naucz się tego co było! Widziałeś pytania, wiesz na co zwrócić uwagę. Jeśli nauczysz się tego co było na pierwszym terminie, zdasz poprawkę! Przecież egzaminator nie będzie Ciebie nagle pytał z czegoś zupełnie innego. Egzaminy pisemne sprawdzają zazwyczaj przekrojowo obowiązujący materiał, więc nagle na 2 terminie nie będzie czegoś zupełnie innego. Wielokrotnie zdarzyło mi się, że student podchodził do egzaminu trzykrotnie i za każdym razem dostawał te same pytania, na które nie znał, nawet za 3 podejściem odpowiedzi. W takiej sytuacji miej pretensje tylko do siebie. Moja dobra rada – naucz się jakiegoś zagadnienia super. Wybierz sobie temat, który Cię interesuje i naucz się! Może okaże się, że egzaminatorowi skończyły się pomysły na pytania i zapyta 'A z jakiej części materiału chciałaby Pani/ chciałby Pan odpowiadać?’. I wtedy jesteś w domu! Kolejna rada – warto chodzić na wykłady! Ja wiem, że zajmują dużo czasu, często są nudne, głos wykładowcy usypia jak dźwięk bolidu Formuły1, jednak mimo wszystko warto! Coś zostanie Ci w głowie, będziesz wiedział czego się po wykładowcy spodziewać i co jest jego ulubionym tematem.

Ucz się!

Ostatnia ale najważniejsza i najbardziej skuteczna metoda na każdego Wykładowcę to przyswojona wiedza! Nie polecam uczenia się 'na pamięć’, bo zakuć, zdać, zapomnieć to rozwiązanie krótkoterminowe, a może się okazać, że jednak wiedza, która wydaje się bezużyteczna, jednak kiedyś do czegoś może się przydać. Ucz się ze zrozumieniem, metodą skojarzeń, zapamiętuj kluczowe fakty. To też ćwiczenie dla Twojego mózgu, który po latach Ci się za to odwdzięczy.

Good luck written with wooden letters on rustic wooden surfacepodpis 3

Tags: jak zdać egzamin?, rady wykładowcy, studencki dress code

Related Posts

Previous Post Next Post

Comments

    • Maja
    • 17 stycznia 2016
    Odpowiedz

    Ufff…dobrze, że egzaminy mam już dawno za sobą 🙂 wolałabym nie zdawać u Ciebie egzaminu z tymi oczami dookoła głowy:)

      • miscatalina
      • 17 stycznia 2016
      Odpowiedz

      Zapomniałam dodać, że słuch też mam absolutny 😉

    • Magda
    • 17 stycznia 2016
    Odpowiedz

    Zazdroszczę ci trochę 🙂

      • miscatalina
      • 17 stycznia 2016
      Odpowiedz

      Madziu zapraszam! popytasz trochę i Ci przejdzie na parę następnych lat 😉 Zamieńmy się na rok! Ja polatam po Świecie, a Ty spełnisz się dydaktycznie 🙂

  1. Odpowiedz

    swietne rady 😀

  2. Odpowiedz

    Mi na szczęście 8 lat studiów przeleciało bez problemowo 😉 I dało się połączyć:
    1. Pierwsze 5 lat: pracę na ćwierć-pół etatu i dzienne studia
    2. Pozostałe 3: pracę na pełen etat i studia zaoczne 😉

      • miscatalina
      • 18 stycznia 2016
      Odpowiedz

      Gratuluję! Dla chcącego – nic trudnego 🙂 Choć wiem, że dla niektórych to same studia to czasem zbyt wiele 😉

  3. Odpowiedz

    Bardzo bym chciał, aby moi wykładowcy napisali podobny „How to…” 😀

      • miscatalina
      • 18 stycznia 2016
      Odpowiedz

      Myślę, że z powodzeniem możesz potraktować moje „how to…” jako uniwersalne 🙂 powodzenia!

  4. Odpowiedz

    U mnie ściągi się nie sprawdzały, nie potrafiłam z nich korzystać, także po jednej próbie stwierdziłam, że lepiej nauczyć się materiału 🙂 miałam wrażenie właśnie, że wszyscy widzą, że korzystam z „pomocy” 😉
    Teraz jestem zadowolona bo coś wyniosłam ze studiów a nie tylko oceny w indeksie 🙂

      • miscatalina
      • 18 stycznia 2016
      Odpowiedz

      Zawsze powtarzam, że nigdy nie wiadomo co nam się w życiu przyda, dlatego nawet z pozoru bezużytecznych przedmiotów warto się uczyć 😉

  5. Odpowiedz

    E te egzaminy i te wymagania, ale faktycznie nauczyciel tez ma stresa, wiem bo pare lat uczylam studenciakow 🙂

    • zkb
    • 1 kwietnia 2016
    Odpowiedz

    Kasiu,
    przypominam Ci maksymę p. Prof. Z.U. „student jest naszym chlebodawcą i nie wolno go skrzywdzić!”

      • miscatalina
      • 1 kwietnia 2016
      Odpowiedz

      Nigdy nie krzywdzę moich chlebodawców 🙂 Wpis z czystego, dobrego serca 🙂

  6. Zawsze podziwiam studentów, którzy mają problemy ze zdaniem egzaminów – i nie pisze tego, żeby się pochwalić. Po prostu ja wybrałam swój kierunek po długich przemyśleniach: literatura i języki obce, czyli slawistyka. Ani razu nie przepadłam na egzaminach, a najgorsza ocena (i jedyna tak niska) jaką dostałam, to było chyba 2,7 (wg niemieckiego systemu). Nie bardzo tez rozumiem, jak można studiować, ale nie chodzić na wykłady, to dla mnie kompletna abstrakcja. Mam więc rewelacyjną radę dla wszystkich, którzy boją się egzaminów: chodźcie na wykłady i uczcie się od czasu do czasu! To naprawdę działa, mówię z doświadczenia. 😉

      • miscatalina
      • 5 września 2017
      Odpowiedz

      Eh, żeby tak wszyscy studiowali z chęci zdobycia wiedzy to moja praca byłaby cudowna!

Skomentuj miscatalina Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

29 shares

Social Profiles