Jesień to bardzo specyficzna pora roku, która ma zarówno swoich zwolenników i przeciwników. Trudno przestawić nam się po upalnym lecie na niższe temperatury i wyciągnąć z szafy swetry, płaszcze i kozaki. Jednak jesienny spacer po parku wśród kolorowych krzewów i drzew to zdecydowanie jedno z najbardziej magicznych doznań, jakie prezentuje nam przyroda w ciągu całego roku. Ja lubię jesień! Zwłaszcza jeśli jest słoneczna i mogę podziwiać całą feerię barw natury. I tu nasuwa się pytanie dlaczego liście zmieniają kolor jesienią?
Wydaje nam się oczywiste, że jesienią liście zmieniają kolor na żółty, pomarańczowy, czerwony czy brunatny i spadają z drzew, ale zastanawialiście się dlaczego tak się dzieje? Otóż najbardziej powszechna teoria mówi, że dzieje się tak zupełnie przez przypadek! W zielonych liściach wbrew pozorom znajdują się różne barwniki, najwięcej jest chlorofili, które właśnie nadają zielony kolor, ale znajdziemy tam też karoteny i ksantofile. Tych żółto-pomarańczowych i pomarańczowo-czerwonych barwników jest w liściach od 4 do 7 razy mniej niż chlorofili, dlatego są niewidoczne, zamaskowane przez kolegów będących w znacznej przewadze. Jesienią chlorofile pod wpływem krótszego dnia i niższej temperatury są rozkładane, dlatego swoją obecność ujawniają inne barwniki, które są trwalsze i nie potrzebują promieniowania słonecznego do swojej syntezy.
Jednak od zawsze wiadomo, że w naturze nic nie dzieje się przez przypadek i wszystko jest po coś, zaczęto się więc zastanawiać dlaczego liście zmieniają kolor? Tym bardziej, że odkryto w jesiennych liściach wzmożoną produkcję antocyjanów, kolejnej grupy barwników, które kolorują jesień.
Jedna z teorii mówi, że czerwone i pomarańczowe liście mają odstraszać owady, które jesienią składają swojej jaja właśnie w tych organach. Osobniki o najbardziej kolorowych liściach informują w ten sposób szkodniki, że ich dzieci nie są tu mile widziane i użyją wszelkich możliwych sposobów, żeby się ich pozbyć. Teoria ta jednak budzi sprzeciw entomologów, którzy twierdzą, że mszyce, bo głównie o tych szkodnikach mowa, nie są w stanie odróżnić czerwonego koloru, więc skąd miałyby wiedzieć, które liście mają jaki kolor? Po drugie, wtedy gdy liście są najintensywniej wybarwione, owadów już dawno nie ma 🙂
Druga teoria zbudowana jest na tym co już od dawna wiadomo ale do tej pory nie zdawano sobie z tego sprawy, otóż karotenoidy i antocyjany pełnią w komórkach liści rolę filtrów, chroniąc organelle przed szkodliwym działaniem zbyt intensywnego oświetlenia, a także wyłapują wolne rodniki tlenowe, działając na zasadzie ‘zmiataczy’. Jesienią chlorofil jest dość szybko rozkładany, przez co liść nie jest w stanie wykorzystać w pełni promieniowania słonecznego które do niego dociera, w efekcie tworzą się wolne rodniki tlenowe, które dodatkowo przyspieszają starzenie i liście szybciej opadają. Czy roślinie zależy na szybkim zrzuceniu liści? Otóż nie! Najpierw chciałaby odprowadzić z liści wszystkie substancje, które mogą jej się wiosną przydać do budowy nowych organów. Dlatego dodatkowa produkcja kolorowych barwników wydaje się być celowa, ‘pozmiatają’ wszystko co niepotrzebne, a drzewo będzie miało czas na spokojne przejście w stan spoczynku, ze zrobionymi odpowiednimi zapasami. Jednak ta teoria też wzbudza pewne wątpliwości, dlaczego w takim razie nie wszystkie gatunki tak pięknie kolorują swoje liście? Moim zdaniem wiele zależy tu jak zwykle od genów, jedne gatunki, a czasem nawet odmiany pięknie wybarwiają swoje liście, a inne nie, mają po prostu więcej atrakcyjnych dla nas kolorów ukrytych pod warstwą chlorofili.
Na pewno liście jesienią zmieniają kolor w jakimś konkretnym celu. Większość naukowców twierdzi, że jest to reakcja obronna ale przed jakim zagrożeniem? Tego na razie nie wiadomo ale badania trwają i pewnie niedługo kolejna zagadka zostanie rozwiązana.
Jesień ze swoimi odcieniami złota, czerwieni i brązu potrafi być bardzo magiczna, do tego długie wieczory z ciepłą herbatą, dobra książka i wełniany sweter 🙂 A jeśli jest łaskawa i jak w tym roku obdaruje nas piękną 'złotą jesienią’ to koniecznie spacer w parku lub lesie i podziwianie kolorów jesieni! Więc jak? Idziecie na spacer czy pod kocyk?
Wszystkie zdjęcia są autorstwa Michała Mazurka, to jego spojrzenie na magię tej pory roku.
Ja wolę podziwiać jesień przez okno. Ale na spacer też się czasem wybiorę 🙂
Lubię jesień, gdy jest kolorowo – listopadowa aura niestety mi nie sprzyja. Piękne zdjęcia!
Zaciekawiłaś mnie. Zastanawiałam się wiele razy, ale nie przysiadłam do rozwikłania tej zagadki. Teraz już wiem. Dzięki!
A jesień lubię 🙂
Bardzo ciekawy wpis. Szczerze mówiąc, nigdy się nad tym nie zastanawiałam, a barwy jesieni uwielbiam!
Gdy jest słonecznie to uwielbiam spacerować po parku i patrzeć na piękne kolory jesieni, ale gdy się zrobi brzydka pogoda siedzę w domu pod ciepłym kocykiem 🙂
Ciekawy post. Ja lubię jesień, ale bardziej właśnie tą z kolorowymi liśćmi, oby taka była jak najdłużej.