#chcętoprzeżyć! Nissan GTR kontra Lamborghini Gallardo kontra Ferrari F430

Jeszcze nie mogę w to uwierzyć! Dostałam się do finału akcji #chcętoprzeżyć organizowanej przez Katalog marzeń! To zdecydowanie najlepsze wyzwanie jakie podjęłam w tym roku i nie mam pojęcia jak im dziękować za możliwość odkrycia swojej prawdziwej pasji i poczucia tych wszystkich emocji, które wciąż buzują w moim ciele i sprawiają, że wewnętrzna radość nie opuszcza mnie już od kilku dni 🙂 W finale usiadłam za kierownicą trzech aut, za to jakich! Kto wygrał w nieziemskim pojedynku supersamochodów? Nissan GTR kontra Lamborghini Gallardo kontra Ferrari F430?

#chcętoprzeżyć

Co to była za sobota! A właściwie co to był za poniedziałek! Ponieważ właśnie w poniedziałek Katalog marzeń ogłosił kto dostał się do finału akcji #chcętoprzeżyć, nie muszę chyba pisać, że od rana siedziałam jak na szpilkach i co chwilę odświeżałam stronę na której miały pojawić się nazwiska szczęśliwych marzycieli. Wreszcie są wyniki i TAAAAAAAK! JESTEM W FINALE! Aż popłakałam się ze szczęścia! Ale prawdziwy powód do radości miał dopiero nadejść wraz z listą marzeń do wyboru, które zrealizujemy w finale. Wybór ciężki, chociaż dla mnie jak się okazało bardzo oczywisty 🙂 Tak więc był skok ze spadochronem, na który właśnie wszyscy czekali i ja też miałam w planach w finale sprawdzić czy skoczę dobrowolnie czy raczej będą musieli mnie wypchnąć. Był lot balonem, fajnie, tyle że balonem już latałam, emocje są, nie powiem, jednak nie takie na miarę finału! Dzień w SPA brałabym w ciemno jak każda kobieta, bo która odmówi sobie relaksacyjnego masażu i zabiegów, które sprawią, że Twoja twarz będzie znowu przypominała pupę niemowlaka? Jednak nie tym razem. Wreszcie Off Road! Czyli kolejne motoryzacyjne wyzwanie, napęd 4×4, blokada dyferencjału, taplanie się w błotku, prawie się skusiłam. Jednak moja dłoń niemal natychmiast skierowała strzałkę na coś o czym marzyłam odkąd moja noga po raz pierwszy stanęła na torze. Prawdę mówiąc było to dość niedawno 😉 Wizja mnie za kierownicą 3 supersamochodów, o których zawsze rozmawia znaczna większość moich kolegów, sprawiła, że kliknęłam w tytuł marzenia: Nissan GTR kontra Lamborghini Gallardo kontra Ferrari F430. Teraz to poczułam się jak Jeremy Clarkson! A za chwilę wstąpiła we mnie prawdziwa kobieta, przecież nie mam się w co ubrać! Takim samochodom trzeba oddać hołd i nie można stanąć obok nich w podartych jeansach, raczej szpilki i sukienka w stylu Marylin Monroe! Ostatecznie jednak wygrały podarte jeansy, dobrze, że mój tata tego nie widział 😉

Devil Cars i tor w Ułężu

Realizacją marzenia oczywiście zajęła się najlepsza firma w Polsce, czyli Devil Cars! Naprawdę świetny zespół ludzi, którzy uwielbiają swoją pracę, są mega profesjonalni i zawsze uśmiechnięci. Właściwie to już sama obecność w towarzystwie tak pięknych samochodów i tak pozytywnych ludzi sprawia, że uśmiech pojawia się na mojej twarzy i nie ma zamiaru jej opuścić. Obsługa jest naprawdę na najwyższym poziomie, sprawdziłam dokładnie, dzwoniąc do nich 3 razy, ponieważ bardzo zależało mi na torze w Ułężu, który jest najbliżej Lublina i do tego ma 2 dość długie proste, na których można przetestować co szybkie samochody potrafią. A skoro mowa o prędkości, to uwierzcie mi, że nie byłoby takiej frajdy, gdyby nie profesjonalni kierowcy, którzy siedzą na siedzeniu pasażera i mówią co robić, żeby faktycznie mieć mega radość z jazdy! Panowie jesteście świetni!

Wreszcie sobota rano, wstaję z łóżka i wcale nie zaskoczył mnie widok za oknem. Całe niebo w chmurach, do tego leje i wygląda jakby nie miało zamiaru przestać, nic nie szkodzi, że cały tydzień panowały tropikalne upały i mają powrócić znowu w niedzielę. Dobrze, że tym razem wszystkie auta z dachami, więc nawet jeśli będzie padać to uda się zrealizować moje marzenie, chociaż z drugiej strony jazda po mokrym torze będzie dla mnie dużym wyzwaniem. Ale przecież nie takie rzeczy robiło się w życiu i byle deszczyk nie pokrzyżuje moich planów! Więc czapka z daszkiem w dłoń i ruszamy!

Nissan GTR

Pierwszy samochód który testuję to Nissan GTR. 3,7 sekundy do 100, 588KM i napęd 4×4 sprawiły, że naprawdę poczułam się jak kierowca rajdowy! Tor jest trochę mokry, na szczęście nie pada, ale to wszystko nie ważne bo Nissan jak żaden trzyma się drogi jak przyklejony, więc nie ma obaw, że zaliczę dzisiaj jakieś pokrzywy. Wsiadam do auta, ustawiam fotel, który całkiem fajnie się dopasowuje, zapinam pas i jedziemy! Jak ja to uwielbiam! Ten ryk silnika kiedy wciskasz pedał gazu w podłogę, to uczucie kiedy wbija cię w fotel i przez chwilę nie możesz złapać oddechu! Teraz właśnie uświadomiłam sobie dlaczego właśnie taki był mój wybór, no po prostu nie mógł być inny. Dobrze, że obok mnie siedzi ten sam kierowca z którym jeździłam Arielem Atomem więc już wie, że w trakcie jazdy wydaję z siebie niekontrolowane okrzyki radości i nie patrzy na mnie ze zdziwieniem, a ja krzyczę jak głupia! No dobrze, Nissan postawił poprzeczkę wysoko, zobaczymy co będzie dalej.

Lamborghini Gallardo

Po przejechaniu się Nissanem nie spodziewałam się niczego lepszego, tym bardziej, że rozmawiając z pracownikami firmy, wszyscy stawiali na podium właśnie Nissana, a jeden z kierowców powiedział, że dla niego liczą się właściwie tylko 2 samochody – Ariel Atom i właśnie Nissan. A ja jeździłam obydwoma! AAAAAAA! Nie oczekując niczego nowego podchodzę do czarnego Lamborghini Gallardo, linia nadwozia jakoś mnie nie przekonuje, w sumie to bardziej podoba mi się Ferrari. Otwieram drzwi i w tym momencie moja szczęka ląduje na asfalcie. O matko! Jaki on piękny! Czarna alcantara, do tego wyszywane logo, a ten fotel, jakby skrojony specjalnie dla mnie <3 Nie no, ja z tego samochodu nie wysiadam i trudno spędzę resztę życia w celi ale mnie z tym fotelem nie rozdzielicie! Opad szczęki nasilił też fakt, że na siedzeniu pasażera siedział jak się okazało przemiły Pan, którego kilka minut wcześniej przegoniłam z parku maszyn ponieważ ciągle wchodził mi w kadr 😉 Zapinam pasy i jedziemy na tor! Trzeba przetestować te 570KM i sprawdzić czy faktycznie setka na zegarze pojawia się już po 3,4s. Pierwsza prosta, a ja nie krzyczę, ja zaniemówiłam z wrażenia! To przyspieszenie i ten dźwięk silnika sprawiły, że odnalazłam miłość swojego życia, no ja się autentycznie zakochałam! Kilkuminutowa euforia przerywana najpiękniejszym mruczeniem silnika podczas redukcji biegów to najlepsze co mnie dotychczas spotkało. Żeby tak czas się właśnie w tym momencie zapętlił i żebym została tu chociaż kilka godzin! Niestety jak zwykle te kilka minut minęło zbyt szybki i z bólem serca wysiadłam z tego cudu motoryzacji i poszłam przejechać się kolejnym 🙂

Ferrari F430

Chyba nie znam faceta, który nie obejrzałby się na ulicy za czerwonym Ferrari, ale co tam faceci, kobiety też się oglądają. Ja oglądam się zawsze i chociaż nie znoszę czerwonych samochodów, to Ferrari w innym kolorze dla mnie nie istnieje, no chyba że czarne, czarne biorę w ciemno 🙂 Linia nadwozia wprost idealna, jeśli na tej podstawie miałabym wybrać zwycięzcę to Ferrari wygrywa i to znaczną przewagą punktów. Sprawdźmy czy faktycznie te 490KM wzbudzi we mnie takie emocje jak 2 poprzednie samochody i czy to nie ściema, że po 3,9s będę miała 100 na liczniku. Wsiadam do Ferrari! Sama w to nie wierzę! Siedzę za kierownicą superauta o którym marzy każdy! Zaczynam od ustawienia fotela, tu nie ma guziczków, które idealnie dopasują fotel, żeby mojej pupie było wygodnie, z przodu tylko wajcha, która przesuwa siedzisko do przodu i do tyłu. Na pytanie jak podnieść fotel do góry, usłyszałam w odpowiedzi – to Ferrari tu się fotela nie podnosi. No tak, znaczek na kierownicy cały czas mi o tym przypomina, ale torebka za siedzeniem się mieści i to nie mała! 🙂 Dobrze, że skrzynia biegów jest automatyczna, bo z wrażenia na pewno wrzuciłabym jedynkę zamiast trójki. Po raz trzeci dzisiejszego dnia zapinam pasy i wyjeżdżam na tor. I jest dokładnie tak jak się spodziewałam, czyli piękne brzmienie silnika, piekielna moc i endorfiny które po raz kolejny opanowały moje ciało! Panowie! Ja już teraz świetnie Was rozumiem, wiem dlaczego wieszacie te plakaty z supersamochodami nad łóżkami, dlaczego potraficie opowiadać o nich godzinami i dlaczego tak bardzo ich pożądacie. Mam to samo! Może oprócz tych plakatów 😉 Czas jak zwykle upłynął zbyt szybko, albo ja tak błyskawicznie przejechałam te 2,4km toru. Koniec jazdy ostatnim autem, dumna z siebie jak nie wiem co, wrzucam luz, a tu silnik zaczyna coraz bardziej wchodzić na obroty i niemiłosiernie wyć! Zepsułam Ferrari. No to koniec, podpisałam oświadczenie, że jak coś zepsuję to zapłacę za naprawę więc teraz albo sprzedam nerkę albo będę musiała przez kolejne 30 lat oddawać im 3/4 mojej pensji. „To nie Twoja wina” słyszę zbawienny głos kierowcy siedzącego obok, „dywanik się podwinął”. Uffff kamień z serca.

 

Nissan GTR kontra Lamborghini Gallardo kontra Ferrari F430
Zawsze chciałam usiąść za kierownicą supersamochodu, a już jazda po torze Nissanem GTR, Lambo i Ferrari to prawdziwe spełnienie marzeń. Nic, ale to nic co dotychczas robiłam w całym moim życiu, nie wywołało we mnie tylu pozytywnych emocji i nie zrobiło na mnie tak ogromnego wrażenia. Dlatego od kilku dni zastanawiam się czy ja na pewno wybrałam dobrą ścieżkę kariery? Czy ja przypadkiem nie powinnam zostać kierowcą rajdowym? Albo chociaż testowym jakiejś firmy która produkuje te cuda motoryzacji? Więc jeśli ktoś z producentów szuka kobiety do testów to ja bardzo chętnie 🙂 A kto wygrał? Moje serce zostało w Lamborghini Gallardo 🙂 Po powrocie do domu z moich ust padło zdanie, o które nigdy bym siebie nie podejrzewała – Po co nam dom z ogródkiem? Kupmy Lambo!

Jeśli chcecie zobaczyć czy jeździłam w pierwszym i drugim etapie to kliknijcie tutaj i tutaj.

Namawiam Was też bardzo do śledzenia fp Katalogu marzeń, w przyszłym roku też pewnie będą poszukiwali testerów 🙂

A tymczasem trzymajcie za mnie kciuki! Walczę o główną wygraną!

 

Tags: #chcętoprzeżyć, devil cars, Ferrari F430, katalog marzeń, kobieta za kierownicą supersamochodu, Lamborghini Gallardo, Nissan GTR, Nissan GTR kontra Lamborghini Gallardo kontra Ferrari F430, test superaut, test supersamochodów

Related Posts

Previous Post Next Post

Comments

    • Ula
    • 15 sierpnia 2018
    Odpowiedz

    „Zepsułam ferrari” – dawno tak intensywnie nie używałam mięśni brzucha:))

      • miscatalina
      • 15 sierpnia 2018
      Odpowiedz

      Nie wiem jaką musiałam mieć minę ale kierowca siedzący obok natychmiast zaczął mnie uspokajać 🙂

    • Kam_bert
    • 16 sierpnia 2018
    Odpowiedz

    Kiedy wideo z jazdy?

      • miscatalina
      • 16 sierpnia 2018
      Odpowiedz

      Cały czas czekam 😉 Wzięłam wideo z Ferrari więc będzie w nagraniu jak to je popsułam 🙂

  1. Odpowiedz

    Fantastycznie, że marzenia się spełniają, a przy tym przygoda i zabawa doskonała. 🙂

      • miscatalina
      • 21 sierpnia 2018
      Odpowiedz

      Ehh tylko teraz tęsknię za kolejnymi jazdami, powiem nawet więcej! Za kolejnymi wyzwaniami i przygodami 🙂

  2. Odpowiedz

    Zawsze podziwiałam kobiety, które posiadają zamiłowanie do czterech kółek. 😀 Ja jakoś tak obojętnie…

      • miscatalina
      • 21 sierpnia 2018
      Odpowiedz

      Każdego cieszy coś innego 🙂 Mnie od zawsze właśnie samochody 😉

  3. Odpowiedz

    Gratulacje! Ja sama zrezygonowałam z poprzedniej edycji bo jeste tchórzem :).

      • miscatalina
      • 21 sierpnia 2018
      Odpowiedz

      Żałuj! Doskonała przygoda, zdecydowanie jedna z najlepszych w moim życiu 🙂

  4. Odpowiedz

    Wow! Ja chyba nigdy bym się nie odważyła na tak szybką jazdę. Podziwiam!

      • miscatalina
      • 21 sierpnia 2018
      Odpowiedz

      W sumie to nikt nie zmusza do wciskania pedału gazu do podłogi 😉 Jednak bardzo polecam spróbować, uczucie jest świetne, maga emocje i nieopisana radość 🙂

  5. Odpowiedz

    Cudowne przeżycie! Zazdroszczę

      • miscatalina
      • 26 sierpnia 2018
      Odpowiedz

      Bardzo polecam spróbować chociaż raz w życiu! Energia niesamowita 🙂

    • Rafał
    • 5 października 2018
    Odpowiedz

    Sam ostatnio miałem przyjemność przejechać kółeczko Nissanem GTR na torze w Olsztynie na evencie organizowanym przez Devil Cars i w momencie wdepnięcia pedału gazu zostałem wystrzelony w kosmos. Nie wiedziałem co się ze mną dzieje… drżały mi ręce a na twarzy miałem uśmiech chyba nawet wykraczający poza jej granice :D. Coś wspaniałego. Marzenia się spełniają, oczywiście jeśli im w tym pomożesz 🙂

      • miscatalina
      • 29 grudnia 2018
      Odpowiedz

      Ja już nie mogę się doczekać otwarcia sezonu! Na pierwszy rzut pójdzie Lambo <3

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

114 shares

Social Profiles