Udało się! Jestem w drugim etapie świetnej akcji Katalogu marzeń #chcętoprzeżyć! Moja radość była tym większa, że wśród wyzwań do wyboru było kilka które naprawdę bardzo chciałam przeżyć. Wybór nie był łatwy, za to kolejne wyzwanie motoryzacyjne, które podjęłam, okazało się kolejnym strzałem w 10! Wyobraźcie sobie tor wyścigowy i dwa mega szybkie samochody, a do tego ja za kierownicą. Coś pięknego! Ariel Atom kontra KTM X Bow, który wygrał?
To firma o jakiej marzy chyba każdy facet i mam wrażenie, że nie jeden chciałby pracować w otoczeniu kilkudziesięciu samochodów wyścigowych, jeżdżących na kilkunastu profesjonalnych torach w całej Polsce. W swojej stajni mają takie perełki jak Lamborghini Gallardo, Ferrari F430, Aston Martin DB9, Nissan GTR i oczywiście Ariel Atom i KTM X Bow. Te wszystkie samochody, które są obiektem pożądania niejednego mężczyzny to nic w porównaniu z radością, która aż unosi się w powietrzu patrząc na rozanielone twarze wysiadających z aut po przejażdżce. Endorfiny płyną gęstym strumieniem i nie opuszczą ich jeszcze przez kolejne 3 dni, wiem z własnego doświadczenia 😉 Nic więc dziwnego, że obsługa jest cały czas bardzo miła i uśmiechnięta, udziela im się nastrój od klientów! Oczywiście klientów głównie płci męskiej, kobiet tam jak na lekarstwo, jeśli już to raczej panie występują w roli fotografów i kamerzystów, upamiętniających te wyjątkowe chwile i to błąd! Każda dziewczyna, która lubi prędkość, chce spróbować swoich sił za kierownicą naprawdę szybkiego auta, powinna zafundować sobie taką przejażdżkę. To nic, że za równowartość kilku okrążeń kupicie sobie torebkę Zofii Chylak. Po pierwsze na Ariela Atoma czeka się krócej niż na Chylaka z jakiejkolwiek kolekcji, a po drugie każdy facet będzie wiedział o czym mówisz, opowiadając mu o prezencie i prawdopodobnie będzie zżerała go zazdrość 🙂 Tak więc wiecie już czym kierowałam się przy wyborze kolejnego wyzwania, oczywiście odwieczną rywalizacją z płcią brzydszą, dodam jeszcze tylko małymi literkami, że wspomnianej torebki do wyboru nie było.
Ariel Atom kontra KTM X Bow
Dwa demony prędkość, których nie spotkasz na ulicy, jazda nimi możliwa jest tylko po torze i to właśnie dlatego na te auta postawiłam. Za kierownicą KTMa poczujesz się jak kierowca bolidu, dwulitrowy silnik, moc 300KM i 700 kg wagi sprawiają że 100km/h jedziesz już po 3,7 sekundy! Coś niesamowitego! Wiatr we włosach mógłby zwiększyć doznania, niestety jazda możliwa tylko w kasku, nie poskaczesz też z radości, bo liczne pasy, którymi dosłownie jesteś uwiązany do fotela ograniczają wszelkie ruchy 🙂 Ale i tak jest moc! Arial Atom to właściwie te same parametry techniczne przy wadze auta mniejszej o niemal 150kg, które zdecydowanie robi różnicę! 100 km/h jedziesz już po 2,8 sekundy, do tego ten nie ryk ale pisk kompresora, który słyszysz po wciśnięciu pedału gazu w podłogę, sprawił, że poczułam się jak kierowca formuły 1. Gdybym jeszcze w kluczowym momencie nie pomyliła biegów, a konkretnie 1 z 3 byłoby jeszcze lepiej 😉 podobno zdarza się najlepszym 😉
#chcętoprzeżyć
Sobota rano, dziś jedziemy na tor! Motyle w brzuchu są, wygodne buty są, ubranie nie krępujące ruchów jest czyli jestem gotowa! Będzie cudownie! O ile nie wypadnę z toru i nie wyląduję w pokrzywach, jak to wywróżył mój mechanik 🙂 Wychodzę na dwór i… chyba jednak wyląduję w tych pokrzywach albo innych chwastach w zależności od tego co tam w Ułężu rośnie bo leje jak z cebra. No nic, jedziemy, może tylko w Lublinie pada. Dojeżdżamy na tor i faktycznie nie pada, chociaż chmury sygnalizują, że JESZCZE nie pada. Idę się zarejestrować, wszystko bardzo sprawnie, dostaję słuchawki, kask, krótkie szkolenie z zasad bezpieczeństwa na torze i czekam na swoją kolej. Chętnych do jazdy pomimo kiepskiej pogody sporo, sami faceci i ja jedyna do jazdy Arielem Atomem 🙂 Ale dam radę! Wsiadam, a raczej wskakuję od góry, zapinam pasy, sprawdzamy czy słyszę opiekuna auta, który siedzi na fotelu pasażera, wszystko ok i już mam ruszać, tylko że nie dostaję do pedałów! Fotel się nie przesuwa, pedały też nie, nic tylko trzeba zorganizować poduszkę jakąś, no i znalazł się fotelik dziecięcy 🙂 Także byłam jedyną kobietą na torze za kierownicą Ariela Atoma, która odbyła swoją jazdę w foteliku dziecięcym! Ale to wszystko jest nie ważne! Wyjeżdżam z toru, długa prosta, pedał gazu w podłogę i gdyby nie ten kask, to z moją twarzą działoby się to samo co z twarzą Jeremiego Clarksona podczas testowania tegoż auta (polecam filmik kto nie widział), no może ta prosta nie była tak długa ;), potem kilka szykan, zakrętów, kolejna prosta i wracamy. Jedno okrążenie to zdecydowanie za mało! Oczywiście jak to baba przez te 2 minuty jazdy zadałam kilkanaście pytań kierowcy siedzącemu obok, typu: „już 3?, teraz na pewno w lewo?, nie przewróci się?”, oczywiście pytania pozostały bez odpowiedzi bo przez słuchawki słyszę tylko ja, a Pan obok co najwyżej słyszy pisk ponownie włączanego kompresora.
Czas na przetestowanie KTMa, jeszcze 2 panów i ja! I zaczyna padać deszcz, a właściwie to lać! Więc z jazdy nici. Opcje do wyboru były 3, albo czekamy cierpliwie aż przestanie padać i wyschnie tor (marne szanse), zamieniamy na auto z dachem (nie ma głupich! miał być KTM!), spotykamy się za tydzień w Jastrzębiu (no i to mi się podoba!). Tym sposobem przetestowałam dwa tory 🙂
Kolejna sobota rano, jedziemy do Jastrzębia, słońce świeci jak wściekłe więc dzisiaj już nie może się nie udać! Wchodzę się zarejestrować, a tu cała obsługa uśmiecha się do mnie „dzień dobry Pani Kasiu, dzisiaj mamy słońce więc będzie super”. Poczułam się jak u mojej kosmetyczki 🙂 Nauczona doświadczeniem, tym razem wzięłam 2 okrążenia (jedno okrążenie jest bez sensu, no chyba że na torze w Poznaniu, który jest 3 razy dłuższy i ma kilka długich prostych, przynajmniej tak mówią :)) Chętnych dużo więcej, więc czekam na swoją kolej cierpliwie i wreszcie nadchodzi ten moment! Wskakuję do KTMa, mam już słuchawki, kask, pamiętam, że zadawanie pytań nie ma sensu, tym razem pedały są regulowane, więc spokojnie mogę dodawać gazu, bo przecież o to chodzi! Pierwsze okrążenie trochę spokojniej, na drugim już wiem kiedy mogę bardziej wcisnąć gaz, trochę za mało prostych żeby tak naprawdę poczuć prędkość, tor jest bardziej techniczny niż ten w Ułężu, ale i tak jest super! I tylko jeden uśmiercony pachołek! Jestem z siebie dumna 🙂
Werdykt!
Który wygrał? Tak naprawdę rywalizowały ze sobą Ariel Atom kontra KTM X Bow, tor w Ułężu i tor w Jastrzębiu i pogoda (deszcz kontra słońce). Pogoda wybrała za mnie i wybrała świetnie, ponieważ Ariel Atom to świetny samochód na tor w Ułężu, gdzie jest dłuższa prosta i można poczuć jego prawdziwą moc! Natomiast KTM lepiej trzyma się drogi i super było przetestować jego możliwości na bardziej technicznym torze w Jastrzębiu. A werdyktem niech będą słowa mojej drugiej połówki, który po przejechaniu 3 okrążeń Atomem stwierdził, że wszystko co robił do tej pory nie miało sensu 🙂 I ja się z tym zgadzam!
Czas na podziękowania! Dzięki Katalog marzeń za możliwość podjęcia wyzwania i spełnienie kolejnego marzenia! Dzięki Devil Cars za fantastyczną atmosferę, pomimo deszczu i palącego słońca, super opiekę i obsługę i to że mogłam poczuć moc tych aut! Do zobaczenia pewnie jeszcze nie raz! Dzięki moi kochani czytelnicy za lajki i komentarze! I jeśli się Wam podoba to proszę o więcej, rozstrzygnięcie 2 etapu wyzwania już niedługa, a ja mam ochotę podjąć kolejne!
Wow gratuluję odwagi, super pasja 🙂
Dzięki 🙂 Bardzo polecam!
Gratuluję i czekam na więcej. Będzie kolejny etap albo filmik? Daj proszę znać 🙂
Na filmik czekam, a następny etap oczywiście będzie i mam nadzieję, że w nim będę! Akcja jest świetna, super zabawa i jednocześnie możliwość odkrycia nowych pasji 🙂
Ja pierniczę! Jaki SZAŁ! 😀
Szał jak cholera! Najgorsze jest to, że ciągle mam ochotę na więcej! 😉