W tym roku postanowiłam zamiast tradycyjnych kwiatów balkonowych posadzić w skrzynkach zioła… no wiecie… zdrowe odżywianie, fitstyle, więc fajnie byłoby mieć własne, świeże przyprawy do dań, które przygotowuję. Niestety o zgrozo! Po kilku tygodniach, gdy moje zioła tak starannie pielęgnowane (czytaj podlewane :)) zaczęły ślicznie rosnąć pojawiły się na nich mszyce! Małe, obrzydliwe, w ilości milion sztuk! Gdy już miałam moją ekologiczną uprawę potraktować chemią, na ratunek przyleciała mi biedronka 🙂 Widziałam ją przez kilka kolejnych dni, jak ze smakiem pałaszowała okropne szkodniki żerujące na moich roślinach. Po paru dniach zniknęła, a w jej miejsce pojawiły się 3 małe ale za to bardzo żarłoczne smoki 🙂 Jeśli zobaczycie więc takie żyjątka na swoich roślinach to nie zabijajcie ich! Zjadają szkodniki, głównie mszyce i obserwujcie co z nich wyrośnie…
Początkowo myślałam, że to larwy naszej pospolitej biedronki siedmiokropki, niestety jak dokładnie policzyłam kropki mamusi na zdjęciu i przeanalizowałam wygląd małych smoków, okazało się, że to biedronka azjatycka (Harmonia axyridis). Gatunek inwazyjny, który dotarł do Polski w 2006 roku, a w Lublinie po raz pierwszy pojawił się pod koniec 2009 roku. I to właśnie na moim balkonie ten chrząszcz, który wypiera nasze rodzime gatunki biedronek postanowił się rozmnożyć! Kocham wszystkie żyjątka (no może prawie wszystkie :)) więc nie miałam serca jej zrzucić z wysokości drugiego piętra… poza tym liczba mszyc zaczęła dość drastycznie maleć :), co mnie bardzo ucieszyło! Larwy okazały się bardzo żarłoczne… dziennie mogą zjeść nawet 370 mszyc, podczas gdy dorosła biedronka zjada zaledwie 60 sztuk… A że larwy były trzy… po kilku dniach zaczęłam się zastanawiać czy nie będę musiała ich dokarmiać! Na szczęście jakoś sobie poradziły 🙂 pewnie gdyby zabrakło pokarmu to zjadłyby najmłodszą, jak to u biedronek bywa 🙂
Larwy biedronek zanim zaczną się przepoczwarzać, przechodzą cztery stadia, pomiędzy którymi zrzucają wylinkę, za każdym razem są większe i mają inną barwę. Larwa w czwartym stadium jest dość spora, może mierzyć nawet ponad centymetr, ma charakterystyczne pomarańczowe pasy po bokach odwłoka i cztery pomarańczowe brodawki grzbietowe. Wygląda jak mały smok 🙂 Biorąc pod uwagę jej apetyt i to że biedronki azjatyckie mogą ugryźć człowieka, śmiem sądzić, że jednak mają z tymi mitycznymi stworami coś wspólnego 🙂
Po kilku tygodniach larwy zniknęły! Na szczęście mszyce też więc nie rozpaczałam 🙂 Zaczęłam jednak odchylać liście, patrząc czy gdzieś się nie ukryły… i znalazłam poczwarki!
Przepoczwarzanie trwało kilka dni i wreszcie pojawiły się całkiem nowe, błyszczące biedronki! Wiedząc, że akurat te biedronki mogą ugryźć, a to może spowodować alergię, nie odważyłam się wziąć ich do ręki i podrzucić, żeby odleciały. Pamiętam z dzieciństwa jak mówiłam do biedronek ‘biedroneczko leć do nieba….’. Po kilku dniach same odleciały…
Widzieliście kiedyś takie larwy biedronek? Może też macie podobne hodowle na balkonie?
Ale cudo 🙂 Kto by pomyślał. U nas wiosną, gdy Słońce nagrzeje okno w salonie obklejają je całe, a jeszcze kiedy jest otwarte to z chęcią wchodzą do domu
O rany ale masz fajnych gości i jakich miłych że zjadają szkodniki a ziółka zostawiają :). Swoją drogą nie wiedziałam że biedronki są takie brzydale jak są małe 🙂
Akurat biedronki azjatyckie są szkodliwe, niestety powinno się je tępić.
Są niebezpieczne dla choćby nas – ludzi.
Nasze „polskie” siedmio i dwukropowke wręcz przeciwnie.
To prawda, jednak ja mam problem z tępieniem wszelkiego robactwa, no chyba że to kleszcz, wtedy nie mam skrupułów 🙂 Zabić biedronkę to dla mnie nie taka prosta sprawa…
Ja tam jedną hoduje i jak mszyce się pojawią no to wypuszczam ;)))
Na sznureczku?
Azjatyckie sa tak zarloczne I na tyle inwazyjne, ze wyjadaja larwy innych biedronek oraz larwy innych pozytecznych owadow. Na pierwszy rzut oka robia swietna robote. Niestety, to tylko pozory. 😉 Ja np. Biedronki z mala iloscia kropek zostawiam, te azjatyckie niszcze. 🙂
Biedronkę na mszyce, wypuszczasz na sznureczku?